Wszystkim wydaje się, że osoby publiczne, (nieważne czy to
aktorzy, gwiazdy rocka czy blogerzy) zawsze są szczęśliwi. Ludzie myślą, że
przecież takie osoby 24h na dobę tryskają energią, której pokłady znajdują się
wszędzie. No a cóż, tak nie jest. Nie jesteśmy
robotami, które cały czas chodzą z bananem na twarzy.
Kiedy masz za dużo rzeczy na głowie
W życiu każdego czasami jest tak, że czuje się przytłoczony i
najzwyczajniej w świecie ma dość. Że
dostawca pokładów energii ma kryzys w najmniej odpowiednim momencie. Kiedy
dużo osób naraz coś od nas chce. I to najlepiej na wczoraj. Do tego orientujemy
się, że jutro upływa termin doniesienia pracy. Przy okazji jeszcze koleżanka
dzwoni z prośbą o pomoc. A my staramy się wszystko zrobić, powtarzamy sobie, że
jak nie my to kto, i że przecież musimy dać radę. I często dajemy. Ale po tam jesteśmy tak zmęczeni, że nie mamy siły
nawet na rzeczy, które dotychczas sprawiały nam radość.
Musimy najpierw zadbać o siebie
Prawda jest taka, że jeśli
my czujemy się jak siedem nieszczęść to nie damy rady zbawić świata. Albo
nawet zmotywować się do zrobienia czegokolwiek. No bo w końcu jak tylko się
skończy ten miesiąc to zaczniemy odpoczywać. Mija miesiąc a my znów powtarzamy
to samo. I robimy wszystko bojąc się, że kogoś zawiedziemy. A jeśli potem
jeszcze mamy wyrzuty sumienia, bo przecież mogliśmy zrobić więcej to już jest
naprawdę źle. Ja też tak nieraz mam. I to jest bardzo uciążliwe i męczące.
Czasami trzeba odpuścić
Serio. Żyjemy w
zabójczym tempie. Zapominamy, że czasami trzeba odpocząć. Chcemy mieć tylko więcej, działać szybciej i gdyby
można było to przestalibyśmy spać uważając to za marnowanie czasu. Tak się nie
da żyć! Wiem z własnego doświadczenia, iż po jakimś czasie można ze świrować. Czasami trzeba zwolnić, zająć się sobą.
Odpocząć i się zregenerować, a dopiero później znów rzucać się w wir zadań. Bo
inaczej za jakiś czas nie będziemy nadawać się do niczego i będziemy egzystować
odhaczając kolejne zadania z listy „to do”, zamiast normalnie żyć.
Co robić?
To zależy. Jeśli jesteście w stanie wykrzesać z siebie
jeszcze trochę i macie odrobinę więcej to zróbcie coś co będzie nie tylko przyjemne ale też pożyteczne.
Możecie coś upiec, możecie iść na basen albo poczytać. Albo po prostu nic nie
robić. Jeśli nie macie czasu to róbcie drobne rzeczy – zadzwońcie do dawno nie
widzianej koleżanki, odwiedźcie bibliotekę albo kupcie nową szminkę. Cokolwiek, co choć trochę poprawi wasze
samopoczucie i pozwoli na chwilę zapomnieć o natłoku zajęć.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko jest to wszystko
zostawić. Ale naprawdę doprowadzenie się do stanu, kiedy jedyne czego chcecie
to chociaż spokojne wypicie herbaty, (bez sprawdzania jednocześnie maila i
przeglądaniu materiału na kolejny test) nie jest dobre. Dlatego raz na jakiś
czas trzeba się przełamać i mieć cały
świat gdzieś. Albo przynajmniej pół.
Idealny post! Własnie dziś potrzebuję czegoś takiego. Pobawiłam się z dziećmi kuzynki, zapominając o szkole, która ostatnio mnie przytłoczyła obowiązkami... nie ważne, że jutro 9 lekcji, teraz jest dobrze!
OdpowiedzUsuńNajwyższy czas pomyśleć o sobie, masz rację!
http://pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com/2017/11/arsen-opinia-przedpremierowo.html
Jak tak się zrobiło, że ludzie myślą, że normalnym jest żyć dla pracy, w ciągłym pędzie, że liczą się wyniki. A co może być ważniejsze od zwykłego szczęścia i spełnienia? :)
OdpowiedzUsuńZauważyłam też coś bardzo niezdrowego: są ludzie, którzy za wszelką cenę starają się w świecie wirtualnym sprawiać jakieś wrażenie - bycia pięknym/bogatym/inteligentnym/towarzyskim/dobrym itp. Często pewnie na wzór takich osób publicznych, pozornych ideałów. A najgorsze jest to, że takie sprawianie wrażenia bycia kimś wielu ludziom w zupełności wystarcza i w ogóle nie starają się stać kimś, kogo zgrywają w internecie.
Bardzo ciekawy post :) Czasami przydają się takie słowa :D
OdpowiedzUsuń