czwartek, 31 października 2019

Cel: KTK 2019, czyli relacja z targów

Odkąd dołączyłam do społeczności, którą jest bookstagram co roku oglądałam relacje różnych osób z wyjazdów na KTK i WTK. Zawsze troszkę im zazdrościłam i chciałam także wziąć w czymś takim udział. I w tym roku w końcu mi się to udało, więc jeśli zastanawiacie się czy warto wybrać się na targi, albo po prostu chcecie zobaczyć moją relację, to dobrze trafiliście.


Zdjęcie z #bookeaterssquad, czyli moją bookstagramową ekipą <3 (Hania, Aga i Oscar)


Spotkania autorskie

Zaraz po dotarciu na targi poleciałam na stoisko wydawnictwa Filia na spotkanie z Kim Holden. Czytałam tylko "Promyczka" jej autorstwa i nie jest to moja ulubiona książka, ale na tyle mi się spodobała, że postanowiłam skorzystać z okazji zobaczenia autorki. Okazała się ona naprawdę sympatyczną osobą i chociaż nie było raczej czasu na dłuższe rozmowy, to i tak będę to miło wspominać, a dedykacja od niej jest po prostu przeurocza.

 Skoro zaczęłam KTK od spotkania autorskiego, to spotkaniem także je zakończyłam, tym razem z Remigiuszem Mrozem, czyli jednym z moich ulubionych polskich autorów. Na żywo szczerze mówiąc nie zrobił na mnie jakiegoś powalającego wrażenia, wydał się zdecydowanie mniej sympatyczny niż Kim Holden. Może było to spowodowane ogromną ilością osób, które do niego przyszły, ale mimo wszystko mógł moim zdaniem trochę lepiej do tego podejść.

Organizacja

To jest coś, na czym zdecydowanie się zawiodłam. Szczególnie w przypadku spotkania z Mrozem. To, co tam się działo, to był chyba jakiś żart. Spotkanie odbywało się w dość małej sali, do której większość oczekujących nawet nie weszła. Stałam w kolejce prawie 3 godziny, a to nawet nie była jakaś kolejka, tylko nieogarnięty tłum. Do tego osoby z ochrony w ogóle nie potrafiły tego zorganizować i tylko obwiniały osoby stojące tam o ten bałagan.

Ludzie 

Ten punkt pojawia się dopiero teraz, choć tak naprawdę jest jednym z najważniejszych, bo to był jeden z głównych powodów, dla których zależało mi, aby pojechać. Dzięki bookstagramowi poznałam sporo naprawdę świetnych osób i naprawdę super było w końcu zobaczyć ich na żywo. Udało nam się spotkać całą ekipą #bookeaterssqad , która jakiś czas temu nam się stworzyła i trochę postaliśmy sobie razem w kolejkach i pochodziliśmy po halach. Dodatkowo poznałam kilka nowych osób. Mam nadzieję, że to nasze nieostatnie spotkanie.

Co kupiłam?

Nie planowałam robić jakiś wielkich zakupów i tak jak część osób wracać z 10 książkami, ale liczyłam na to, że uda mi się kupić kilka pozycji po angielsku, które chcę przeczytać, ale niestety te stoiska były tak małe, że prawie nic tam nie było. I wiem, że mogę zamówić je sobie przez internet, ale po pierwsze to nie to samo, a po drugie chciałam to załatwić przy okazji wizyty na targach i nie musieć się już tym dodatkowo zajmować.

Kupiłam w sumie tylko dwie książki, "Fangirl" w tym ślicznym, świątecznym wydaniu (kosztowała całe 5zł, grzechem było nie kupić) oraz "The guernsey literary and potato peel pie society", którą kiedyś chciałam przeczytać po polsku (kolejny okazyjny zakup, bo dałam za nią 10zł). Jeśli chodzi o gadżety, to mam zakładkę ze spotkania z Kim Holden i przypinkę ze spotkania z Mrozem, nic dodatkowego nie kupowałam.

Podsumowanie

Wydaje mi się, że targi nie były tak fajne jak się spodziewałam, miałam chyba zbyt duże oczekiwania. Mimo wszystko cieszę się, że pojechałam  i zobaczyłam jak to wygląda. I mogłam spędzić trochę czasu z ludźmi, z którymi na co dzień nie mam możliwości przebywać. Czy wybiorę się na kolejne targi? Jeszcze nie wiem, nie wykluczam tego, ale też nie jest to jakiś mój priorytet.

czwartek, 24 października 2019

15 filmów Disney'a, które chyba nigdy mi się nie znudzą

Ostatnio jestem na etapie ponownego oglądania filmów Disney'a, które absolutnie uwielbiam i zawsze poprawiają mi humor. Jestem pewna, że wielu z Was też tak robi. Dlatego pomyślałam sobie, że zrobię listę moich ukochanych, dzięki temu jeśli znów najdzie mnie ochota na seans to nie będę musiała sobie przypominać tytułów, a przy okazji może znajdziecie na też coś, czego jeszcze nie oglądaliście.


High school musical 

Na początek jeden z moich najukochańszych filmów z czasów początków podstawówki. Miałam nawet ręcznik z podobizną bohaterów. I byłam na przedstawieniu teatralnym na jego podstawie. To chyba mówi samo za siebie.

Boska przygoda Sharpay

Przy mojej miłości do High school musical chyba nie mogłam nie wspomnieć o filmie, który poświęcony jest jednej z drugoplanowych postaci, czyli Sharpay Evans, która jest taką trochę disneyowską legalną blondynką.

Camp rock

Kolejny klasyk, który stanowił podstawę dla 10-letniej mnie. Nie umiem wybrać, która część jest lepsza, bo obie bardzo lubię i mam do nich ogromny sentyment. Nie wierzę, że już tyle czasu minęło od kiedy pierwszy raz oglądałam ten film.

Zaczarowana

Chyba jedyna typowo "księżniczkowa" historia w tym zestawieniu, bo o klasycznych księżniczkach z animowanych filmów pisałam już w innym poście, który możecie przeczytać TUTAJ. Postanowiłam jednak o nim wspomnieć, bo bardzo lubię tę produkcję.

Nie wierzcie bliźniaczkom

Po obejrzeniu tego filmu za każdym razem żałuję, że nie mam siostry bliźniaczki, bo to co robią główne bohaterki jest naprawdę świetne. Jest to moim zdaniem bardzo fajna komedia do obejrzenia wspólnie z rodziną.

Program ochrony księżniczek

Czy ktoś nie zna tego filmu? Ja oglądałam go już co najmniej kilka razy i na pewno niedługo zrobię to po raz kolejny. Piękna historia o przyjaźni i nieco innej stronie bycia księżniczką.

I bądź tu  mądra

Film o łyżwiarce figurowej (czy jest tu jeszcze ktoś, kto uwielbia je oglądać?) pokazujący potęgę przyjaźni. Główna bohaterka jest także dobrym przykładem na to, że sukces wymaga poświęceń, ale warto walczyć o marzenia.

Księżniczka na lodzie

Kolejny film o łyżwiarstwie, nieco jednak inny. Ale podobnie jak poprzedni pokazuje, że warto robić w życiu to, co kochamy i słuchać serca, a nie innych ludzi. I zawsze motywuje mnie do działania.

Zakręcony piątek

Mało brakowało a zapomniałabym o tym filmie, bo w sumie dawno go nie oglądałam (choć niedługo pewnie to zrobię). Klasyczna historia o zamianie ciałami. Przezabawna i pokazująca wagę relacji w rodzinie.

Teen Beach Movie

Czy muszę komuś przedstawiać ten film? Bo to kolejna totalna klasyka jeśli chodzi o Disney'a. Swego czasu miałam ściągniętych sporo piosenek z tego filmu na telefon (i chyba jakieś się jeszcze na nim ostały). Po za tym absolutnie kocham ich stroje w stylu lat 50.

Miasteczko Haloween

Absolutnie kocham Haloween i całą tą otoczkę, mimo że nie obchodzę tego święta jakoś szczególnie. Pierwszą część tej serii oglądałam już kilka razy, a niedawno odkryłam (sama nie wiem, dlaczego dopiero teraz), że są też kolejne.

Randka z gwiazdą 

O tym filmie przypomniałam sobie w zasadzie w ostatniej chwili, gdy tworzyłam tę listę, ale oglądałam go co najmniej kilka razy i jeśli dobrze pamiętam (chociaż wcale nie jestem tego taka bardzo pewna), to kiedyś tańczyłam do piosenki z tego filmu na warsztatach...bardzo dawno temu.

Kadet Kelly

Nie wiem co w zasadzie powinnam napisać o tym filmie, ale jest to świetna historia o przyjaźni i rodzinie z wojskowym akcentem, który dodaje oryginalności.

Wymarzony luzer

Na koniec moje dość nowe odkrycie, bo chyba jedyny film na tej liście, który oglądałam jedynie raz. Ale jest absolutnie przeuroczy i bardzo mi się spodobał.

Dajcie mi znać czy znacie te filmy i które z nich są Waszymi ulubionymi. A może Wasz ulubiony film nie pojawił się na liście? Napiszcie koniecznie w komentarzu!

czwartek, 17 października 2019

Masa zachwytów nad Chyłką, czyli recenzja "Zaginięcia"

Ponad rok temu na blogu pojawiła się recenzja pierwszego tomu o mecenas Joannie Chyłce i od tamtego czasu przeczytałam ją jeszcze raz i w końcu kupiłam sobie kolejny tom, czyli "Zaginięcie". Więc jeśli macie ochotę poczytać trochę zachwytów nad tą serią i dowiedzieć się, dlaczego powinniście ją przeczytać, to ten wpis jest idealny dla Was.


Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta strona

Akcja zaczyna się mniej więcej rok po zakończeniu wydarzeń z pierwszego tomu. Do Chyłki z prośbą o pomoc dzwoni stara znajoma ze szkolnych czasów, której córka zaginęła bez śladu. Mecenas decyduje się przyjąć sprawę, a do pomocy bierze swojego aplikanta. Podejmują się obrony małżeństwa, któremu postawiono zarzut zabójstwa.

Sama sprawa, chociaż dość zagadkowa nie porwała mnie aż tak jak w "Kasacji". Trzeba  jednak przyznać, że co chwila pojawiały się nowe fakty, które "napędzały" historię i nie pozwalały czytelnikowi się nudzić. Ciekawie też patrzy się na sprawy z prawniczego punktu widzenia, ponieważ w większości kryminałów mamy do czynienia z detektywem, ewentualnie policjantem.

"-On coś ma - dodał Kordian.
- Owszem, ma. Przejebane"
(wybaczcie niecenzuralność cytatu, ale po prostu go uwielbiam i musiałam go dodać, a po za tym nie oszukujmy się, Chyłka nie jest najbardziej delikatną w słowach postacią...) 

Chyłka jest postacią ogromnie nietuzinkową i świetnie było powrócić do niej i jej ciętych ripost. Jej wypowiedzi i dialogi, które prowadzi w szczególności z Kordianem aka Zordonem to chyba jedna z największych zalet tej serii. Nie zliczę ile razy parsknęłam śmiechem. Dodatkowo ich relacja też trochę się rozkręca...

Zastanawiałam się nad obejrzeniem serialu, chociaż trochę boję się, że zepsuje mi to moje wyobrażenia o postaciach, które mam w głowie, więc jeszcze zobaczymy jak to będzie. Bo trochę kusi mnie, żeby porównać go sobie z książką.

Na pewno jednak sięgnę po kolejne tomy, już planuję zamawianie trzeciego, a może od razu kupię też i czwarty, bo jestem w tej serii absolutnie zakochana.A zakończenie sprawiło, że ja wprost muszę się dowiedzieć co będzie dalej, chociaż trochę się boję, że sprawy potoczą się zupełnie nie po mojej myśli...W każdym razie jeśli lubicie kryminały i powieści sensacyjne to z całego serca zachęcam Was do sięgnięcia po tą serię, a z pewnością będziecie się dobrze bawić.

niedziela, 6 października 2019

Czy jestem snobem? - Snobistyczny Book TAG

Ostatnio ze względu na szkołę i różne rzeczy trochę mniej czytam i mam jakieś takie nieogarnięcie, jeśli chodzi o wszystko związane z blogiem i instagramem. Dlatego nie mając pomysłu na post postanowiłam trochę pójść na łatwiznę i zrobić jakiś mały TAG, bo wiem, że bardzo je lubicie. Wpadł mi w oko popularny ostatnio na booktube'ie Snobistyczny Book TAG, więc bez zbędnego przedłużania, zaczynajmy...




1. Snob adaptacyjny: czy zawsze czytasz książkę zanim obejrzysz film?

Nie jestem pewna czy tak zawsze zawsze, zdarzają się jakieś wyjątki, ale generalnie zazwyczaj najpierw czytam. W sumie nie wiem dlaczego. Chyba chcę sobie wyrobić własne wyobrażenia bohaterów itd. i potem dopiero porównać je z adaptacją. 2. Snobistyczna forma: musisz wybrać tylko jedną formę książki, którą czytasz do końca życia. Którą wybierasz - papierową, elektroniczną czy audio?

Zdecydowanie papierową! Nie mam czytnika i jakoś średnio lubię czytać np. na telefonie. Wolę taszczyć ze sobą normalną książkę. Audiobooków słucham nawet całkiem sporo, ale jestem w stanie się bez nich obyć. 3. Snobistyczna para: czy osoba nie czytająca ma u ciebie szansę na randkę, związek, małżeństwo?
Oczywiście, że nie! Przecież pierwsze co robię jak poznaję nową osobę, to pytam czy czyta, bo jak nie to się do niej nie odzywam.

A tak poważnie to o ile ktoś szanuje moją miłość do książek, to nie mam problemu z tym, że nie czyta. Mam bardzo dużo znajomych, którzy nie czytają, ale to nie znaczy, że są gorsi. Chociaż jak mam możliwość to oczywiście zachęcam do sięgnięcia po książkę.
4. Snob gatunkowy: musisz na zawsze wyrzucić jeden gatunek książek ze swojego czytelniczego życia. Z Którego rezygnujesz?

Jest sporo gatunków, których praktycznie nie czytam, ale jeśli miałabym wybrać jeden, po który nie mam w planach w ogóle sięgnąć, to z pewnością będzie to erotyk. Jakby nie krytykuję ludzi, którzy je czytają, ale definitywnie nie mam planów, by to robić.
5. Jeszcze większy gatunkowy snob: czytasz tylko jeden gatunek do końca życia, który?

O matko, strasznie trudny wybór, tym bardziej, że często jakaś książka pasuje do wielu gatunków. Ale chyba wybrałabym kryminał. Zastanawiałam się przez chwilę, nad YA/NA ale z tych gatunków pewnie kiedyś na swój sposób wyrosnę, a z kryminałów chyba nigdy. 6. Czytający snob: który gatunek, wg ciebie, jest najbardziej krytykowany przez książkową społeczność?

Chyba wspomniane już przeze mnie erotyki, ale też sporo osób krytykuje młodzieżówki, jako literaturę mało ambitną. Moim zdaniem jest to dość krzywdzące, ale o "ambitnych książkach" pisałam więcej w TYM poście. 7. Atak snobów: czy kiedykolwiek ktoś potraktował cię lekceważąco z powodu tego, co czytasz lub, że w ogóle czytasz?

Chyba nie, a przynajmniej nie przypominam sobie takiej sytuacji. Jestem praktycznie pewna, że nikt nie czepiał się tego, co czytam. Jeśli chodzi ogólnie o to, że czytam to ludzie czasami są zdziwieni, ale raczej nikt tego jakoś nie wyśmiewa. To samo jeśli chodzi o moją działalność książkową w internecie, bo dostałam już kilka wiadomości, że ktoś z Was chciałby np. założyć własny bookstagram, ale się boi. W moim przypadku większości osób jest to po prostu zupełnie obojętne, a jeśli już ktoś coś mówi to raczej są to pozytywne rzeczy.

I to by było na tyle, nikogo konkretnego nie nominuję, ale jeśli chcecie zrobić ten TAG, to śmiało możecie czuć się przeze mnie nominowani. I dajcie znać w komentarzach, jakie są Wasze odpowiedzi na te pytania!