Autor: André Aciman
Wydawnictwo: Poradnia K
Książka jest historią dwóch chłopaków - 17-letniego Elio, który spędza wraz z rodziną wakacje we Włoszech. Jak co roku mają gościa, tym razem jest to Oliver - Amerykanin pracujący nad doktoratem. Początkowo Elio niezbyt za nim przepada, ale z czasem pojawia się fascynacja...
Przez pół książki naprawdę się nudziłam. Miałam wrażenie, że wciąż czytam to samo. Ja naprawdę rozumiem, że autor chciał wykorzystać narrację pierwszoosobową i dokładnie opisać przeżycia Elio, ale moim zdaniem dało się to zrobić na o połowę mniejszej liczbie stron.Gdyby nie to, że dostałam tę książkę do zrecenzowania to nie wykluczam, że na jakiś czas bym ją porzuciła. Dopiero ostatnia część książki bardziej mnie ruszyła i gdyby tak wyglądało to przez całą powieść, to byłoby znacznie lepiej.
"To twoja sprawa, jak pokierujesz swoim życiem, ale pamiętaj, że nasze dusze i ciała są nam podarowane tylko raz. Większość ludzi zachowuje się tak, jakby mieli dwa życia, oryginał i kopię… Ale życie jest tylko jedno."
Było trochę momentów, które mi się podobały. Było też trochę bardzo dziwnych scen (z brzoskwinią na czele, jak ktoś czytał to wie, o co mi chodzi). Nie do końca wiem czego się spodziewałam po tej książce, ale na pewno czegoś innego i znacznie lepszego.
Wydaje mi się też, że oryginalny tytuł "call me by your name" jest znacznie trafniejszy niż polski. I ma dużo więcej sensu jeśli popatrzymy na treść książki.
Ta recenzja nie jest zbyt długa, ale szczerze mówiąc, nie wiem, co jeszcze miałabym napisać. Ja się na tej książce trochę zawiodłam, bo miałam nadzieję na coś lepszego. Ale wiem, że wielu osobom ta książka się spodobała, więc chyba po prostu trzeba się przekonać na własnej skórze, czy nam ona pasuje, czy nie.
Oglądałam film i nawet mi się on spodobał (poza pewnymi scenami - chociażby wspomnianej przez ciebie scenie z brzoskwinią). Książki raczej nie przeczytam, a przynajmniej nie zanosi się na to w najbliższej przyszłości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zastanawiałam się nad obejrzeniem filmu, chociaż perspektywa zobaczenia tej sceny chyba średnio mnie przekonuje...
UsuńNie jestem pewna czy to książka dla mnie :/
OdpowiedzUsuńnie ciągnie mnie do niej jakoś szczególnie. To chyba jest powieść młodzieżowa, a takie czytam naprawdę jak mnie zainteresuje. Jednak zaintrygowałaś mnie tą sceną z brzoskwinią :D i teraz zaczynam się poważnie zastanawiać nad lekturą :P
OdpowiedzUsuńNie lubię, gdy tłumaczenie tytułu odbiega od oryginalnego. Niby nie ma znaczenia, ale wolę te dokładniejsze tłumaczenia, a nie całkowitą zmianę znaczenia.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o książce, ale raczej nie zanosi się na to, żebym ją przeczytała.
Ja też wolę, jeśli tytuł oddaje to, czym jest w oryginale. Szczególnie, jeśli ma znaczenie jeśli chodzi o treść
UsuńDziękuję! Myślałam, że jestem jedynym człowiekiem na świecie, któremu ta książka się nie podobała! Scena z brzoskwinią to jakiś koszmar z rodzaju tych, których nie da się odzobaczyć, chociaż bardzo by się chciało. Ja naprawdę mam swobodny stosunek do spraw łóżkowych i jestem otwarta na eksperymenty, ale nawet mnie to mocno zniesmaczyło. Całość nudna, tak jak napisałaś, przefilozofowana, wulgarna i zdecydowanie niewarta nieprzespanej nocy.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, po co była ta scena. Jakby serio, nie wiem. I to nie jedyna taka dziwna sytuacja, która tam była. Zakończenie trochę uratowało tę historię na tyle, że nie mogę powiedzieć, że totalnie mi się nie podobała, bo jakiś tam urok miała, ale nie taki, który by na mnie wystarczająco podziałał...
UsuńDziękuję! Twoja recenzja oszczędziła mój czas. Teraz już wiem, że lepiej przeczytać coś innego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Po to tu jestem :D
Usuń