Dorośli zawsze powtarzają „nie przeklinaj”. Bo to nie
ładnie, bo nie wypada, bo nie przystoi. Mimo to XXI wiek pełen jest
wulgaryzmów. Totalny paradoks, ale to akurat temat na osobny post. Prawda jest
taka, że nie są one nowością – ogromna część z nich istnieje od wieków m.in. w
literaturze. Wystarczy sięgnąć do dzieł Reja czy Kochanowskiego.
Wulgaryzm czy przekleństwo
Powszechnie nazywa się wszelkiego rodzaju wulgarne słowa,
których Polacy tak lubią używać, przekleństwami. Jest to jednak błąd.
Przekleństwem będzie już bowiem zwykłe „idź do diabła”. Owszem, przekleństwa mogą być wulgarne i
często takie właśnie są. Nie jest to jednak to samo i warto o tym pamiętać.
Wulgaryzmy pomagające wykreować bohatera
W teorii wszystko da się wyrazić za pomocą bardziej
kulturalnych słów. Zastanówmy się jednak nad tym, czy jeśli w powieści jest scena,
w której rozmawiają ze sobą np. dwaj więźniowie, to będą oni używać kwiecistego
języka? No nie wydaje mi się. Dlatego wulgaryzmy często sprawiają, że dany
bohater jest bardziej realny. Skoro w normalnym świecie ludzie używają
wulgaryzmów, to dlaczego w książkach nagle mieliby tego zaprzestać?
Wulgaryzmy jako prowokacja
Kiedy przygotowywałam się do WKP z języka polskiego w wielu
zestawieniach wulgaryzmy były zaliczane do środków stylistycznych, których
celem jest właśnie prowokacja. I szczerze mówiąc muszę się z tym zgodzić. Mimo,
że wulgaryzmy są dzisiaj dość powszechne, to mimo to wciąż przyciągają naszą
uwagę.
Wulgaryzmy, które są bo tak
Nieraz jednak w książkach można spotkać wulgaryzmy, które są
tam w celu znanym chyba tylko autorowi. Bo o ile poprzednie przypadki ich użycia są
dla mnie uzasadnione, to często „brzydkie słowa” są wciśnięte w powieść nieco
na siłę, bo pisarz czy pisarka mieli taki kaprys, a potem w czasie redagowania
jakoś nikt nie zwrócił na to uwagi. Ja co prawda nie czytałam zbyt wielu takich
pozycji, ale spotkałam się z tym zjawiskiem nawet w książce typowo dla
młodzieży.
Czy przeszkadzają nam wulgaryzmy w książkach?
Przed napisaniem tego posta zrobiłam na moim Instagramie
ankietę, jak bardzo przeszkadzają Wam wulgaryzmy w literaturze. Większość z Was
zagłosowała, że nie bardzo, albo nawet, że wcale. Przeglądałam też dyskusje na różnych
forach i zdania były dość podzielone. Jeśli
o mnie chodzi, to też nie mam nic przeciwko, pod warunkiem, że nie jest ich za
dużo i są w jakiś sposób uzasadnione.
A jakie jest Wasze zdanie na temat stosowania wulgaryzmów? Macie jakieś ciekawe spostrzeżenia z nimi związane?
A jakie jest Wasze zdanie na temat stosowania wulgaryzmów? Macie jakieś ciekawe spostrzeżenia z nimi związane?
Osobiście niektóre wulgaryzmy mi przeszkadzają w książkach. Lepiej czytałoby się tekst bez wulgaryzmów. :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZazwyczaj mi nie przeszkadzają, ale to pewnie z racji tego, ze sama ich nagminnie używam :D Aczkolwiek, zdarzają się czasem gdzieś zdania w niektórych książkach, że tzw "brzydkie słowa" brzmią nieco sztucznie.
OdpowiedzUsuńCiekawy post! :)
Pozdrawiam serdecznie, Niedoskonała.
Jeśli pojawiają się w dialogu naturalnie to jak dla mnie spoko. Jeśli jednak dialogi składają się w głównej mierze z przekleństw i wulgaryzmów to już jest słabo :)
OdpowiedzUsuńZależy! Jak czasami padnie, to nic nadzwyczajnego. Jednak większość ludzi czasami przeklina i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Z kolei jeżeli na każdej stronie mamy po kilka lub nawet kilkanaście przekleństw, to zaczynam się zastanawiać, czy to nie przesada...
OdpowiedzUsuń