sobota, 10 października 2020

"Hurt/Comfort" - recenzja

Na rynku książkowym dominują powieści zagranicznych autorów. Nie znaczy to jednak, że nasi polscy pisarze nie potrafią stworzyć dobrej książki, poruszającej ważne tematy. Udowadnia to Weronika Łodyga w swoim literackim debiucie "Hurt/Comfort", który miałam przyjemność przeczytać dzięki współpracy z Wydawnictwem Kobiecym. 


Autor: Weronika Łodyga
Wydawnictwo: Kobiece

Historię poznajemy z perspektywy osiemnastoletniego Artura. Chłopak ma wiele problemów - nie potrafi rozmawiać z ojcem, jego matka zniknęła, a on nie wie jak zda maturę z polskiego. Jego grono przyjaciół ogranicza się w zasadzie jedynie do jego najlepszej przyjaciółki Magdy. Pewnego dnia na swojej drodze spotyka Janka - pełnego energii i optymizmy chłopaka, którego życie nie jest jednak pozbawione problemów.


"To było miłe - mieć znowu kogoś, kogo dopiero się poznaje, choć 
jednocześnie wydaje się już dziwnie bliski"




Autorka porusza problem zaburzeń psychicznych, ale nie jest to depresja czy zaburzenia odżywiania jak w większość młodzieżówek zawierających ten wątek. Główny bohater ma bowiem mutyzm. I trochę innych problemów powodujących np. ataki paniki. Nie znam się na tym, nie jestem psychologiem ani psychiatrą, ale z punktu widzenia przeciętnego czytelnika uważam, że temat został naprawdę dobrze przedstawiony - nie zbagatelizowany, ale też nie zdominował książki. 

Kolejna ważna kwestia jaką znajdziemy w "Hurt/Comfort" to realia polskiej młodzieży LGBTQ+, a jest to temat szczególnie ważny w obecnej sytuacji. Co więcej - poznajemy tutaj bardzo różne postawy, zarówno jeśli chodzi o osoby nieheteronormatywne, jak i ich otocznie. Każda z tych postaci ma bowiem inne podejście np. jeśli chodzi o kwestię "coming out'u". Dodatkowo książka pokazuje także, że prawdopodobnie każdy z nas zna kogoś należącego do LGBTQ+, często nawet o tym nie wiedząc. 

Jedną z największych zalet tej powieści są z pewnością dobrze wykreowane postacie. Autorka zadbała nie tylko o staranne stworzenie głównych bohaterów, ale także tych drugoplanowych. Nie są "płascy" ani wyidealizowani. Każda osoba jest zupełnie inna, mająca swoje przyzwyczajenia i konkretny sposób bycia. Najbardziej polubiłam chyba najlepszą przyjaciółkę Artura - Magdę.  Jest to postać bardzo charakterystyczna i niezwykle barwna, która podbiła moje serce już na samym początku książki. 

Co więcej, dawno się tak dobrze nie bawiłam czytając książkę. Mimo tego, że powieść zawiera wiele trudnych wątków, to nie można jej odmówić dużej dawki humoru. Niejednokrotnie nie mogłam się powstrzymać i po prostu zaczynałam się śmiać. W czasie czytania minuty i godziny mijały bardzo szybko, a ja z wielką przyjemnością pochłaniałam kolejne rozdziały, a kiedy musiałam przerwać na rzecz różnych obowiązków, czekałam tylko na chwilę, kiedy będę mogła wrócić do lektury.

Jedną z rzeczy, której nie rozumiem jest angielski tytuł książki. Nie wiem, czy jest to próba "stylizowania" na amerykańskie młodzieżówki, ale w zestawieniu z polskimi imionami prezentuje się moim zdaniem dziwnie. Jest to jednak tylko niewielka "wada", która nie ma w zasadzie większego znaczenia. 

Nie mogę uwierzyć, że jest to debiut literacki, ponieważ całość jest na naprawdę wysokim poziomie. Jeśli pojawią się kolejne książki Weroniki Łodygi to z pewnością bez wahania po nie sięgnę. Mogę Wam z całego serca polecić "Hurt/Comfort" i mam nadzieję, że o tej książce będzie jeszcze głośno. 

4 komentarze:

  1. Muszę koniecznie przeczytać! Wiele dobrego słyszy się o tej powieści. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Twojej recenzji przeczytałam książkę, nie spodziewałam się że będę się aż tak dobrze przy niej bawić! Bardzo polubiłam bohaterów, zgadzam się z tobą że Magda była najlepsza :) Wg postacie kobiece były bardzo udane co niestety jest często zaniedbywane w tytułach BL
    Fajnie że autorka wykorzystała szkolne polskie realia w humorze (strasznie podobał mi się fragment o nieobecnej nigdy higienistce) Myślę że jestem w idealnym wieku na tą książkę, jeszcze idealnie pamiętam stres maturalny ale minęło wystarczająco czasu by ze spokojem się z niego śmiać ;)
    Ciekawym urozmaiceniem był temat mutyzmu, pierwszy raz słyszałam o tym zaburzeniu psychicznym
    Też nie rozumiem dania angielskiego tytułu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, bardzo się cieszę, że sięgnęłaś po nią z mojego polecenia i Ci się spodobała <3

      Usuń