piątek, 1 grudnia 2017

"Niewzruszenie" - recenzja

Cały czas jestem w trakcie czytania książek Ewy Nowak. Nie wszystkie je recenzuję, bo gdybym to robiła, to na blogu byłyby praktycznie same recenzje. Swoją drogą napiszcie mi w komentarzach jakich wpisów powinnam robić więcej, bo ostatnio coraz bardziej mnie to zastanawia.



Bezpośrednio przed powieścią, o której dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć, czytałam "Krzywe 10" tej samej autorki. Nie pojawi się recenzja tej książki, ale jeśli ktoś by się zastanawiał, czy ją przeczytać, to zależy co kto lubi, ale ja jestem na tak. Opisuje ona wakacje sprzed jakiegoś czasu, kiedy nie każdy miał telefon czy komputer. I chyba właśnie to jest w niej najlepsze.

 Wracając jednak do książki, o której ma być ta notka - odnalazłam w niej tą Ewę Nowak, która napisała "Bransoletkę" i "Yellow bahama w prążki". Którą tak uwielbiam. Nareszcie.

"Niewzruszenie" to książka, w której żaden z ważniejszych bohaterów nie jest typowy. Mama - wróżka, tata - muzyk, córka - 18-latka, ciągle czeka na swojego księcia z bajki, chyba najbardziej normalna z całej rodziny, no i jeszcze syn - Lew. Oj, zapomniałabym o Ewuni. Nie, nie o cioci Ewuni. O świńce. Bardziej rozpieszczonej niż mój pies.

W takiej rodzinie nic nie jest normalne. Ale co z tego? Przynajmniej nie ma nudy. Brat i siostra dogadują się całkiem nieźle i pilnują, aby rodzice za bardzo nie narozrabiali. A po za tym przeżywają też swoje własne rozterki, pierwsze miłości itd.

Książka z Serii Miętowej nie opisuje wielkich odkryć, dalekich wypraw ani magicznych światów. Osoby, które uwielbiają gdy w książce wiele się dzieje, powiedziałyby, że jest trochę o niczym. Ale ja tak nie uważam. Dla mnie pokazuje ona wartość rodziny, z którą wychodzi się dobrze nie tylko na zdjęciach. Uświadamia, że stereotypy nic nie znaczą, a ludzie i tak będą gadać.

Za to właśnie lubię książki Ewy Nowak. Za Polską codzienność. Za prostotę i zwyczajność, która wcale nie jest taka zła.

2 komentarze:

  1. Ojej, stęskniłam się za Ewą Nowak, muszę powrócić do jej książek. Bransoletkę znam prawie na pamięć, więc czas na coś chybił trafił z miętowej :)
    Skoro ta jest tak oryginalna i tak dobra, to będzie dobry wybór!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka leży u mnie na półce i jakoś nie czułam potrzeby, żeby po nią sięgnąć, ale może taka luźniejsza książka dobrze mi zrobi :)

    OdpowiedzUsuń