wtorek, 18 czerwca 2019

Bookdramy, czyli o co kłócimy się na bookstagramie (i nie tyko)

Jakiś czas temu w poście "Za co kocham i nienawidzę bookstagram" obiecałam Wam zrobienie wpisu o różnych kłótniach i dramach w książkowym świecie. I dzisiaj w końcu przychodzę do Was z tym tematem.




Tłumacz, któremu trzeba wiele wytłumaczyć


Całkiem niedawno głównie za sprawą "Sea witch", czyli "Morskiej wiedźmy" bardzo dużo mówiło się o tłumaczeniach, w szczególności o tych złych. Nie jesteśmy robotami, więc jeśli w jakiejś powieści pojawi się jakaś literówka czy zabraknie przecinka to moim zdaniem nie jest to koniec świata. Jednak nie zapominajmy o tym, że książka jest produktem. Dlatego książkę, w której w co drugim zdaniu występuje jakiś błąd, to jest to produkt niepełnowartościowy. W wydawnictwach pracują ludzie, którzy dostają wypłatę za to, że dbają o to, by historia trafiająca w nasze ręce była porządnie przetłumaczona i wydana. A jeśli pracownik źle wykonuje swoje zadania, to powinien ponieść konsekwencje. Jeśli kupicie bluzkę, na której jest plama, to najprawdopodobniej będziecie chcieli ją reklamować. Więc skoro robimy tak w przypadku ubrań, to dlaczego inaczej ma to wyglądać, gdy chodzi o książki?

Kolejne wypowiedzi nie będą dotyczyły bezpośrednio książek, a bardziej książkowej strefy internetu, ale wydaje mi się, że i tak są to tematy warte wspomnienia. W końcu nie samymi książkami człowiek żyje. 

Uwaga, złodziej!

Odkąd mam swoje konto na Instagramie, wielokrotnie spotkałam się z sytuacją, w której ktoś zamieszczał u siebie cudze zdjęcia, bez podania autora czy poinformowania go o tym. I zazwyczaj po napisaniu wiadomości do takiej osoby, okazuje się, że ona zupełnie nie wie, o co nam chodzi, "przecież to tylko zdjęcie!". Dopiero wielokrotne zgłaszanie przez różne osoby kończy się tym, że złodziej nie przestrzegający praw autorskich bardzo obrażony decyduje się np. zamknąć konto.  Ja naprawdę nie wiem, po co ludzie to robią. Skoro nie chcą naprawdę tworzyć tego konta, to dlaczego w ogóle je zakładali? 

Kilka tożsamości

Jedną z bardziej zaskakujących dla mnie rzeczy, z którymi się spotkałam to osoby mające w internecie kilka tożsamości. Wiecie, podawanie nieprawdziwego imienia, wieku i innych tego tupu rzeczy naprawdę mnie już nie dziwi. Ale posiadanie kilku kont, na których jesteśmy zupełnie różnymi osobami o innych nie tylko imionach ale i kierunkach studiów, zainteresowaniach i w ogóle wszystkim, to już zdecydowanie wyższy level. A spotkałam się z przypadkiem, który tych kont miał chyba z sześć. Ja naprawdę nie wiem po pierwsze - po co ta osoba to robi, a po drugie - jak ona to organizuje, żeby niczego nie pomylić?

Wypromujesz mnie? Prooooooooooszę....

Wraz z liczbą obserwatorów rośnie liczba wiadomości z prośbami o zaobserwowanie, udostępnienia itp. I ja rozumiem, że pomoc kogoś bardziej doświadczonego z większymi zasięgami może być sporą pomocą. I już nie wspominając o tym, że często te wiadomości bywają po prostu bezczelne, to żeby takie udostępnienie coś dało, to trzeba najpierw coś sobą reprezentować. Więc trzeba włożyć w to co się robi masę pracy i zaangażowania, a nie liczyć tylko na to, że ktoś bardziej znany nas poleci. 


Na dzisiaj to tyle, napiszcie w komentarzu co wy myślicie o opisanych sytuacjach. Może zwróciły Waszą uwagę także inne podobne zdarzenia? Chciałabym także zrobić jeszcze jeden taki post poświęcony tylko różnym sytuacjom związanym ze współpracami, ponieważ jeśli umieściłabym to w tym poście, to byłby on trochę zbyt długi. 


6 komentarzy:

  1. Ja nie czytam o takich rzeczach, przechodzę bokiem. Owszem, kradzież zdjęć, czy recenzji jest niedopuszczalna, ale większość innych kłótni to dla mnie gównoburze, a mi szkoda czasu i zdrowia, by się przejmować pierdołami :) Jeśli robię coś uczciwie i dobrze, to nie ma co się przejmować :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, większość tych dram niepotrzebnie rozgrywa się na taką skalę

      Usuń
  2. Do tej pory tylko jedna napisała do mnie o obserwację i wypromowanie, bo "do świąt wielkanocnych chciałaby mieć już 200 obserwatorów". Ja takie osoby zgłaszam za spam. Tak samo konta, która obserwują mnie i na następny dzień przestają. Dla mnie to są dwa najbardziej irytujące typy na całym instagramie. Często wolę po prostu te mniej znane konta, ale gdzie widać, że osoba, która je prowadzi dba o nie i wkłada w nie siebie. Szkoda, że to jest tak wszechobecne.
    Kilka tożsamości jest co najmniej dziwne... Jeśli są to jakieś konta do odgrywania roli z pewną grupą osób to okej. Nic złego, a czasem śledzenie tego może być interesujące. Ale takie coś? To naprawdę dziwne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, niektóre konta ze stosunkowo małą ilością obserwujących są naprawdę super!

      Usuń
  3. Ze względu na to, że za bardzo nie siedzę w bookstagramie, to nie spotkałam się z tymi dramami. Choć w sumie słyszałam tylko o tej z tłumaczeniami - ale tylko dlatego, że ktoś potem udostępnił informacje na jej temat na Facebooku :P
    Zaskoczyłaś mnie bardzo tymi różnymi kontami - też nie rozumiem, po co ktoś miałby tak robić :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam bookstagram, ale niestety takich sytuacji tam nie brakuje...

      Usuń