poniedziałek, 11 maja 2020

Czy "Złodziejaszki" skradły moje serce? - recenzja

Zanim zdecydowałam się przeczytać "Złodziejaszki" trochę się wahałam. Ostatecznie jednak wygrała ciekawość, czy Katherine Rundell udało się stworzyć coś równie ciekawego jak "Dachołazy", które czytałam rok temu. Jeśli chcecie dowiedzieć się, czy tak się stało i czy warto przeczytać najnowszą powieść tej autorki to w tym poście znajdziecie odpowiedź.


 Autor: Katherine Rundell
Wydawnictwo: Poradnia K


Akcja powieści rozgrywa się w latach 20. ubiegłego stulecia. Główną bohaterką jest mała dziewczynka - Vita Marlowe. Wraz z mamą przyjeżdża do Nowego Jorku, aby pomóc ukochanemu dziadkowi. Mężczyzna został bowiem oszukany przez naciągacza i wyrzucony z własnego domu. Traci z tego powodu chęć do życia. Vita wie, że musi mu pomóc, ale nie zdoła tego dokonać sama. Jednak z pomocą akrobaty, oswajacza zwierząt i dziewczyny-kieszonkowca pan może się udać...ale czy na pewno?

"Jeśli nauczysz się przekuwać gniew i smutek w coś innego: w pracę, życzliwość, to staniesz się wyjątkowa"

"Złodziejaszki" tak jak inne książki tej autorki to książka napisana z myślą o dzieciach. Ale mimo to uważam, że nieco starszym czytelnikom również może się spodobać. Bohaterowie są chyba nieco zbyt inteligentni jak na swój młody wiek, ale i tak ciężko ich nie lubić. Historia jest wciągająca i nie brakuje zwrotów akcji (jednego naprawdę zupełnie się nie spodziewałam, co jest wielkim plusem). Całość czyta się bardzo szybko również ze względu na dość dużą czcionkę zastosowaną z myślą o młodszych odbiorcach.

Nie mogę nie wspomnieć o oprawie graficznej. Już sama okładka jest naprawdę ładna, ale tym, co totalnie mnie oczarowało są czarnobiałe ilustracje wewnątrz książki stworzone przez Matta Saundersa

"Czy istnieje takie słowo jak samozdumienie? - spytała. - Bo jeśli nie, to już powinno"

Pozostaje pytanie - czy "Złodziejaszki" mają w sobie tę samą "magię" co "Dachołazy"? Mają, ale na pewno nie w takiej ilości. Zdecydowałam się na sięgnięcie po tę powieść ze względu na to, co najbardziej podobało mi się w "Dachołazach", czyli cudowny klimat. I on rzeczywiście występuje, ale trochę czaru gdzieś zniknęło. Mimo tego, nie żałuję, że sięgnęłam po tę historię, bo naprawdę dobrze się bawiłam.

Komu polecam "Złodziejaszki"? Przede wszystkim osobom, do których jest skierowana, czyli dzieciom w wieku ok. 10 lat (jeśli szukacie książki na prezent np. dla młodszego członka rodziny, to uważam, że książki K. Rundell będą naprawdę dobrym wyborem). Jeśli jednak tak jak ja macie w sobie wewnętrzne dziecko i lubicie od czasu do czasu sięgnąć po taką literaturę, to myślę, że nie rozczarujecie się sięgając po tę pozycję.

5 komentarzy:

  1. 10 lat? Chyba żartujesz. Mam 31 i zamierzam to przeczytać i bawić się równie dobrze jak Ty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze ani tej, ani poprzedniej powieści tej autorki, ale bardzo mnie zaciekawiłaś. Lubię książki przeznaczone dla młodszych czytelników, są często prostsze w odbiorze, a niosą naprawdę wartościowe przesłanie :) Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń