Ostatnio bardzo dużo mówi się i pisze o nowym serialu, który
powstał na podstawie słynnej powieści L.M. Montgomery. Jako, że „Anię z Zielonego Wzgórza” uwielbiam z całego serca to nie
mogłam odmówić sobie obejrzenia go.
Tym bardziej, że naczytałam się o nim wiele dobrego. W dobrym humorze,
strasznie podekscytowana włączyłam serial. A potem trochę tego pożałowałam i uznałam, że wszystkie te opinie wyrażające
zachwyt i przekonujące o tym jak to serial idealnie oddaje klimat książki itd.
są jednym wielkim kłamstwem. Może za tę notkę trochę osób się na mnie
zdenerwuje, ale nie mogłam się powstrzymać. Oto 7 powodów dla których totalnie nie lubię (bo nie chcę powiedzieć,
że nienawidzę serialu „Ania, nie Anna”.
Nie byłam w stanie uporządkować ich w jakiś sensowny sposób, więc wpis
może być troszkę chaotyczny, ale naprawdę nie wiem ja miałabym to podzielić.
1. Bohaterowie
Postacie
nie pasują do opisów w książkach, a części z nich brakuje. Aktorzy moim
zdaniem zostali po prostu źle dobrani. Nawet
sama Ania odbiega od tej jaka została stworzona przez Montgomery. Dlatego
ja z odcinku na odcinek byłam coraz bardziej przerażona. Jedyną bohaterką, która mnie totalnie urzekła była młodsza siostra
Diany, która jest tam tak urocza, że jak tylko o niej pomyślę to od razu
się uśmiecham.
2. Brak Ani w Ani
Nie
wiem gdzie się podziała ta urocza marzycielka z milionem dziwnych pytań i
refleksji. Z milionem dziwnych pomysłów i ambicji. Gdzie jest ta uparta
dziewczyna z ogromnym wdziękiem i klasą? Zamiast niej mamy dość wystraszoną gadułę, która wydaje się trochę niezdarna.
Brakuje jej TEGO CZEGOŚ, tego pierwiastka prawdziwej Anii.
3. Brak ciągu zdarzeń
Według mnie w serialu brakuje płynności. Są pojedyncze zdarzenia, momentami
wręcz trochę wyrwane z kontekstu i gdyby nie znajomość książki to nie wiem czy
momentami trochę bym się w tym nie pogubiła.
4. Brak widoków
Wyspa księcia Edwarda jest z tego co mi
wiadomo przepięknym miejscem. Dlatego nie
mam pojęcia dlaczego nikt nie wpadł na to by pokazać te wszystkie śliczne
miejsca opisane w powieści. Gdzie się pojawiła Dolina fiołków i te
wszystkie inne śliczne zakątki, które Ania tak kochała?
5. Brak większości akcji
Oczywiście połowa przygód książkowej Ani także została pominięta. Ominięto tyle wątków, które chciałabym zobaczyć, że chyba obrażę się na twórców. A tak strasznie wyczekiwałam na moment kiedy Ania zacznie się topić. Albo na ciasto z lekarstwem.
6. Bolesne zmiany w treści
Tak, jednak faktycznie się obrażę. Bo
pominięto sporo akcji ale kilka też dodano i nie byłoby to takie złe, gdyby nie
to, że moim zdaniem niektóre z nich nie miały sensu i zmieniły nieco charakter całości. I to tak boleśnie, że momentami
nie mogłam na to patrzeć i sama się
dziwię, że dałam radę obejrzeć cały sezon.
7. Milion (nie)istotnych drobiazgów
Takich rzeczy jest dużo więcej. Czasami są to drobiazgi, takie jak wystrój
domu itp. ale w tak dużej ilości, że zaczynaj być zauważalne. Nie chcę
jednak ich wszystkich wypisywać bo nie miałoby to sensu, dlatego ograniczyłam
się do kilku najważniejszych rzeczy.
Wiem, że dzisiaj sporo ponarzekałam, ale
naprawdę byłam(i w sumie nadal jestem) zła
na twórców serialu za takie potraktowanie mojej ukochanej historii. Nie mówię, że serial nie ma żadnych dobrych
stron, ale wymienione wyżej rzeczy tak bardzo mi przeszkadzały, że na pewno nie
będę czekać na drugi sezon.
Jestem bardzo ciekawa jakie są Wasze opinie i
odczucia na temat tego serialu, więc koniecznie napiszcie w komentarzu co o nim
myślicie.
Ruby też jest urocza. I Gilbert <3
OdpowiedzUsuńJa automatycznie sobie łączyłam w głowie serial z książką i jakoś wyszło spójne. Ale faktycznie mogli się bardziej postarać!
Z książkową Anią nigdy nie było mi po drodze i wychodzi na to, że z serialem moja droga też się nie skrzyżuje...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
S.
nieksiazkowy.blogspot.com
Heh
UsuńPodpisuję się xP
Do tej pory spotykałam się raczej z dużo bardziej pozytywnymi komentarzami odnośnie tego serialu. Z tego względu jeszcze bardziej jestem ciekawa, jakie wrażenie wywarłby na mnie, bo uwielbiam książkową Anie...
OdpowiedzUsuńNigdy do tej pory nie słyszałam jeszcze o tym serialu, ale i tak nie jestem pewna, czy chciałabym go obejrzeć. Po przeczytaniu książki zawsze ma się w głowie swój własny obraz bohaterów, który ekranizacja może zburzyć...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Gdy tak czytam twojego posta, potrafię wyłapać te szczegóły w serialu, ale w czasie oglądania nie zwracałam na to uwagi.
OdpowiedzUsuńBohaterowie byli ciągle tacy jacy być powinni, a nawet czasami mniej karykaturalni :)
Wielość zmian czasami mnie uderzała, ale nowe wątki w jakiś sposób dopełniały chyba tę historię.
Czyste odwzorowanie Ani byłoby prawdopodobnie niewypałem :(
Przynajmniej ja tak uważam, ale rozumiem Cię.
Tak, tak, tak!!! Zgadzam się!!! UWIELBIAM ANIĘ, a to, co zrobili z tym serialem, ta jakaś kpina... :| Na początku byłam pozytywnie nastawiona, potem coraz mniej, ale ciągle miałam w głowie 'że nie jest aż tak źle', a potem skończyłam na 5 odcinku, bo wyjeżdżałam i nie miałam czasu, żeby obejrzeć te dwa ostatnie i do dziś ich nie obejrzałam, bo przemyślałam sprawę tego serialu i totalnie nie zostałam jego fanką xD Przepraszam bardzo, dobrze odwzorowany klimat książki? To jakiś żart? Książka jest ciepła, zabawna, optymistyczna, a serial pesymistyczny, przygnębiający, wszyscy tam są dla siebie niemili! Bohaterowie dla mnie też nie mają tego czegoś, ale Gilberta akurat polubiłam :D I to odbieganie od fabuły z odcinka na odcinek, pomijanie fajnych scen, dodawanie nowych, zupełnie niepotrzebnych... Nie, nie. To nie dla mnie, uważam, że zupełnie zepsuli ten serial, a mogło być tak fajnie!! :(
OdpowiedzUsuń