środa, 12 lipca 2017

7 powodów, dla których wściekłam się na twórców serialu "Ania nie Anna"



Ostatnio bardzo dużo mówi się i pisze o nowym serialu, który powstał na podstawie słynnej powieści L.M. Montgomery. Jako, że „Anię z Zielonego Wzgórza” uwielbiam z całego serca to nie mogłam odmówić sobie obejrzenia go.  Tym bardziej, że naczytałam się o nim wiele dobrego. W dobrym humorze, strasznie podekscytowana włączyłam serial. A potem trochę tego pożałowałam i uznałam, że wszystkie te opinie wyrażające zachwyt i przekonujące o tym jak to serial idealnie oddaje klimat książki itd. są jednym wielkim kłamstwem. Może za tę notkę trochę osób się na mnie zdenerwuje, ale nie mogłam się powstrzymać. Oto 7 powodów dla których totalnie nie lubię (bo nie chcę powiedzieć, że nienawidzę serialu „Ania, nie Anna”.  Nie byłam w stanie uporządkować ich w jakiś sensowny sposób, więc wpis może być troszkę chaotyczny, ale naprawdę nie wiem ja miałabym to podzielić.


1.       Bohaterowie

Postacie nie pasują do opisów w książkach, a części z nich brakuje. Aktorzy moim zdaniem zostali po prostu źle dobrani. Nawet sama Ania odbiega od tej jaka została stworzona przez Montgomery. Dlatego ja z odcinku na odcinek byłam coraz bardziej przerażona. Jedyną bohaterką, która mnie totalnie urzekła była młodsza siostra Diany, która jest tam tak urocza, że jak tylko o niej pomyślę to od razu się uśmiecham.
 
2.       Brak Ani w Ani

Nie wiem gdzie się podziała ta urocza marzycielka z milionem dziwnych pytań i refleksji. Z milionem dziwnych pomysłów i ambicji. Gdzie jest ta uparta dziewczyna z ogromnym wdziękiem i klasą? Zamiast niej mamy dość wystraszoną gadułę, która wydaje się trochę niezdarna. Brakuje jej TEGO CZEGOŚ, tego pierwiastka prawdziwej Anii.


3.       Brak ciągu zdarzeń

Według mnie w serialu brakuje płynności. Są pojedyncze zdarzenia, momentami wręcz trochę wyrwane z kontekstu i gdyby nie znajomość książki to nie wiem czy momentami trochę bym się w tym nie pogubiła.

4.       Brak widoków

Wyspa księcia Edwarda jest z tego co mi wiadomo przepięknym miejscem. Dlatego nie mam pojęcia dlaczego nikt nie wpadł na to by pokazać te wszystkie śliczne miejsca opisane w powieści. Gdzie się pojawiła Dolina fiołków i te wszystkie inne śliczne zakątki, które Ania tak kochała?

5.       Brak większości akcji

Oczywiście połowa przygód książkowej Ani także została pominięta. Ominięto tyle wątków, które chciałabym zobaczyć, że chyba obrażę się na twórców. A tak strasznie wyczekiwałam na moment kiedy Ania zacznie się topić. Albo na ciasto z lekarstwem.

6.       Bolesne zmiany w treści

Tak, jednak faktycznie się obrażę. Bo pominięto sporo akcji ale kilka też dodano i nie byłoby to takie złe, gdyby nie to, że moim zdaniem niektóre z nich nie miały sensu i zmieniły nieco charakter całości. I to tak boleśnie, że momentami nie mogłam na to patrzeć i sama się dziwię, że dałam radę obejrzeć cały sezon.

7.       Milion (nie)istotnych drobiazgów

Takich rzeczy jest dużo więcej. Czasami są to drobiazgi, takie jak wystrój domu itp. ale w tak dużej ilości, że zaczynaj być zauważalne. Nie chcę jednak ich wszystkich wypisywać bo nie miałoby to sensu, dlatego ograniczyłam się do kilku najważniejszych rzeczy.



Wiem, że dzisiaj sporo ponarzekałam, ale naprawdę byłam(i w sumie nadal jestem) zła na twórców serialu za takie potraktowanie mojej ukochanej historii.  Nie mówię, że serial nie ma żadnych dobrych stron, ale wymienione wyżej rzeczy tak bardzo mi przeszkadzały, że na pewno nie będę czekać na drugi sezon.

Jestem bardzo ciekawa jakie są Wasze opinie i odczucia na temat tego serialu, więc koniecznie napiszcie w komentarzu co o nim myślicie.

7 komentarzy:

  1. Ruby też jest urocza. I Gilbert <3
    Ja automatycznie sobie łączyłam w głowie serial z książką i jakoś wyszło spójne. Ale faktycznie mogli się bardziej postarać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z książkową Anią nigdy nie było mi po drodze i wychodzi na to, że z serialem moja droga też się nie skrzyżuje...

    Pozdrawiam,
    S.
    nieksiazkowy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tej pory spotykałam się raczej z dużo bardziej pozytywnymi komentarzami odnośnie tego serialu. Z tego względu jeszcze bardziej jestem ciekawa, jakie wrażenie wywarłby na mnie, bo uwielbiam książkową Anie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy do tej pory nie słyszałam jeszcze o tym serialu, ale i tak nie jestem pewna, czy chciałabym go obejrzeć. Po przeczytaniu książki zawsze ma się w głowie swój własny obraz bohaterów, który ekranizacja może zburzyć...


    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy tak czytam twojego posta, potrafię wyłapać te szczegóły w serialu, ale w czasie oglądania nie zwracałam na to uwagi.
    Bohaterowie byli ciągle tacy jacy być powinni, a nawet czasami mniej karykaturalni :)
    Wielość zmian czasami mnie uderzała, ale nowe wątki w jakiś sposób dopełniały chyba tę historię.
    Czyste odwzorowanie Ani byłoby prawdopodobnie niewypałem :(
    Przynajmniej ja tak uważam, ale rozumiem Cię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, tak, tak!!! Zgadzam się!!! UWIELBIAM ANIĘ, a to, co zrobili z tym serialem, ta jakaś kpina... :| Na początku byłam pozytywnie nastawiona, potem coraz mniej, ale ciągle miałam w głowie 'że nie jest aż tak źle', a potem skończyłam na 5 odcinku, bo wyjeżdżałam i nie miałam czasu, żeby obejrzeć te dwa ostatnie i do dziś ich nie obejrzałam, bo przemyślałam sprawę tego serialu i totalnie nie zostałam jego fanką xD Przepraszam bardzo, dobrze odwzorowany klimat książki? To jakiś żart? Książka jest ciepła, zabawna, optymistyczna, a serial pesymistyczny, przygnębiający, wszyscy tam są dla siebie niemili! Bohaterowie dla mnie też nie mają tego czegoś, ale Gilberta akurat polubiłam :D I to odbieganie od fabuły z odcinka na odcinek, pomijanie fajnych scen, dodawanie nowych, zupełnie niepotrzebnych... Nie, nie. To nie dla mnie, uważam, że zupełnie zepsuli ten serial, a mogło być tak fajnie!! :(

    OdpowiedzUsuń