poniedziałek, 9 października 2017

Kupować czy wypożyczać? Oto jest pytanie…



Są dwa „główne” sposoby na przeczytanie książki – można ją kupić lub wypożyczyć z biblioteki (można też je dostać albo pożyczyć od znajomego, ale te opcje pomijam). Wiele osób twierdzi, że woli je kupować, bo w bibliotece to używane, a oni wolą pachnące tomy prosto z drukarni (zresztą, kto ich nie lubi?). Ale dzisiaj spróbuję przekonać Was, że biblioteki też nie są złe.


 
Czy kupowanie wszystkich książek, które chcemy przeczytać jest konieczne?

W swoich recenzjach często piszę, że egzemplarz, który czytałam został wypożyczony z biblioteki. W przeciwieństwie do wielu innych blogerek książkowych nie mogę pochwalić się biblioteczką, na której stoją wszystkie najnowsze wydania znanych autorów, i wiecie co? Nie brakuje mi tego za bardzo. Zdarza się, że przeglądając blogi moich koleżanek po fachu mam ochotę polecieć do ksiągarni i wykupić połowę książek. Ale generalnie uważam to trochę za stratę pieniędzy, ponieważ wiele książek czytamy raz, a potem leżą zapomniane. 

Jakie są zalety wypożyczania książek?

No chyba przede wszystkim oszczędność. Bo nie oszukujmy się – książki (zwłaszcza te nowe i popularne) są dość drogie. A patrząc na ilość czytanych przeze mnie książek to prawdopodobnie skończyłoby się to tym, że musiałabym wydawać na książki ponad 2000 zł rocznie. Albo nawet więcej. Więc nie jest to chyba zbyt dobre rozwiązanie.  

Po za tym, nie mam pojęcia, czy Wy też tak macie, czy to tylko ja jestem jakaś dziwna, ale lubię używane książki. Dlatego nie mam nigdy wielkich problemów z zaznaczaniem sobie czegoś (ołówkiem, żeby było jasne!) czy z brakiem przesadnego dbania o książki. Nowe tomy też lubię (i jak chyba większość książkoholików – uwielbiam ich zapach), ale mam wrażenie, że książki mające ślady użytkowania przez kogoś innego są bardziej niezwykłe. Tak jakby miały w sobie też cząstkę tej osoby( mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi i nie weźmiecie mnie teraz za wariatkę). Czasami w takich książkach można też znaleźć całkiem ciekawe rzeczy – pocztówki, bilety, przypadkowe karteczki, które mogą nam powiedzieć trochę o tym , kto miał je przed nami.



Kiedy moim zdaniem warto kupować książki?

Po tym co dotychczas napisałam możecie wywnioskować, że jestem totalną przeciwniczką kupowania książek. Ale wcale tak nie jest. Sama też co jakiś czas zamawiam sobie kilka powieści i nie widzę w tym nic złego. Najczęściej są to jednak albo książki, które czytałam i do których wiem, że będę wracać, takie, które bardzo chcę przeczytać (nie wszystkie oczywiście, bo jest ich bardzo dużo). Zdarza się też, że przeglądając ofertę internetowych księgarni trafię na niedrogie powieści (ostatnio kupiłam książkę za 50 groszy, a najczęściej wybierane przeze mnie pozycje nie są droższe niż ok. 10 zł), których opisy wydają się interesujące. Potem czasem sprawdzam także opinie na lubimyczytać.pl i dodaję do koszyka, jeśli uważam, że książka jest tego warta.

Jestem bardzo ciekawa jakie jest Wasze zdanie na temat kupowania i wypożyczania książek, więc koniecznie napiszcie w komentarzu co Wy o tym myślicie. Liczę na jakieś ciekawe dyskusje i lecę przygotowywać kolejną notkę.

4 komentarze:

  1. Ja wiem, że wypożyczanie nie jest złe, ale no... kupowanie książek jest uzależnieniem i już :D Nie da się go tak łatwo rzucić. A w bibliotece to szczerze mówiąc ostatni raz byłam jakieś... 6 lat temu?

    Turkusowa Sowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę fajny i dobrze zrobiony post, bardzo miło się czytało :)
    Zapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)

    veronicalucy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z tym co napisałaś, ja też często odwiedzam bibliotekę ;) Czasem nawet kupuję jakąś książkę dopiero gdy ją przeczytam wypożyczoną z biblioteki i spodoba mi się tak bardzo, że chcę mieć swój własny egzemplarz :) Poza tym w bibliotece, w której jestem zapisana, w ekspresowym tempie pojawiają się nowości :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako dziecko nałogowo chodziłam do bibliotek, w gimnazjum przestałam to robić, ale teraz do tego wróciłam. Jednak na pewno nie można mnie nazwać zakupoholikiem książkowym - ostatni raz wydałam swoje pieniądze na książkę w lipcu i było to Illuminae. Uwielbiam jednak samo kolekcjonowanie książek, a na zbieranie różnych lektur pozwalają mi egzemplarze recenzenckie :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń