piątek, 6 października 2017

Szkicownik Koh-i-noor Niki - zawiodłam się



Mimo, że przez wiele lat rysowałam raczej na pojedynczych kartkach, to niecały rok temu postanowiłam zainwestować w szkicownik. Podreptałam więc do sklepu plastycznego w moim mieście, postałam chwilę przy półce ze szkicownikami i wybrałam ładnie wyglądający, klasyczny czarny szkicownik A4 z firmy Koh-i-noor. Wyglądał bardzo porządnie  i elegancko. Byłam zachwycona … do czasu.



Krótko o szkicowniku
Tak jak pisałam we wstępie – szkicownik jest po prostu śliczny. Na opakowaniu napisane było, że jest to szkicownik profesjonalny. Ma twardą oprawę, dość solidnie wykonaną. Zamykany jest na gumkę (tak jak teczki) zawiera wstażkę-zakładkę i dodatkową gumeczkę z boku np. na ołówek. Jeśli dobrze pamiętam to papier ma ok. 100g/m2, czyli jest odrobinę grubszy niż zwykła kartka papieru np. do drukarki. Kartki te można wyrywać, chociaż trzeba się przy tym nieco namęczyć, by zrobić to dobrze. I jeśli na tym skończyć opis, to wydaje się całkiem fajnym produktem, ale…

Co mnie rozczarowało
Mimo, że wydawałoby się, że Koh-i-noor jest bardzo porządną firmą i wszystko powinno być dobrze, to w trakcie używania okazało się, że w szkicowniku mogę rysować jedynie ołówkami lub węglem, w ostateczności cienkopisami (kartki mają fakturę, przez którą drobinki papieru lubią zostawać na cienkopisach itp.) . Kiedy próbowałam stworzyć rysunek kredkami, to po nałożeniu kilku warstw papier zaczął się przecierać (nie wiem jak dokładnie mam to określić). Stopniowo kartka w niektórych miejscach stawała się coraz ciensza, aż w końcu praktycznie całkowicie się przedarła. Bardzo mnie to zaskoczyło i zdenerwowało jednocześnie. 

Ja tym szkicownikiem jestem dość rozczarowana zwłaszcza, że miał to być taki mój pierwszy „poważny” szkicownik, w którym faktycznie miało się znajdować sporo prac. Jednak patrząc na to, że większość rysunków to mniejsza lub większa walka z papierem, to prawdopodobnie posłuży mi jeszcze do wykonywania jakiś ćwiczeń ołówkiem np. rysowania szkiców dłoni, stóp i innych części ciała. Na nowy rok jednak z pewnością kupię inny szkicownik (chodzi mi o to, żeby jeden szkicownik to był jeden rok), niewykluczone, że tym razem wybór padnie na Cansona.

4 komentarze:

  1. Wiem, co masz na myśli, mówiąc o "przecieraniu się" kartek przy używaniu kredek. Kiedyś kupiłam sobie szkicownik (nie wiem, co się stało, że JA - beztalencie artystyczne - kupiłam sobie szkicownik...) i kartki były w nim bardzo podobne, oceniając po Twoim opisie. Kiedy używałam kredek, papier po prostu zaczynał się ścierać, gdy mocniej je przyciskałam :/

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, szkoda, że się rozczarowałaś :( Jak widzę, szkicownik to dla ciebie ważna rzecz, więc powinien spełniać podstawowe wymagania :)
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, nie sądziłam że coś takiego mogłoby się stać z tym szkicownikiem bo z tego co wiem to koh i noor to dosyć dobra firma:(
    http://uglyographyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkowicie rozumiem klimat przecierania się. Do tego tak naprawdę polecałabym papier akwarelowy, choć i on miewa różne dziwne pomysły, w zależności od jakości. Canson ma świetne bloki akwarelowe, zawsze na nim najlepiej mi się pracowało, choć to droga zabawka. Szkoda, że szkicownik się nie sprawdził, też bym liczyła, że za tą marką idzie jednak jakość.

    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń