sobota, 2 lutego 2019

"Tryjon" - recenzja

Kiedy "Tryjon" pojawił się w Polsce, bardzo chciałam go przeczytać. Później jednak mój zapał trochę opadł i na jakiś czas zapomniałam o tej książce. Jednak kiedy w ramach współpracy z Wydawnictwem SQN (któremu bardzo serdecznie dziękuję za egzemplarz) szukałam kolejnej pozycji, którą chciałabym zrecenzować zobaczyłam tę książkę, od razu wiedziałam, że to będzie mój wybór.


Autor: M.Darwood
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 320

Fabuła
Mila nigdy nie miała łatwego życia - śmierć ojca, alkoholizm matki...dziewczynie było naprawdę ciężko. Jakby tego było mało, nastolatka często traci świadomość i nie pamięta co robiła i jak znalazła się w danym miejscu. Któregoś dnia trafia do Tryjonu. Dowiaduje się, że popełniła samobójstwo, a wcześniej zamordowała swojego męża (choć nie przypomina sobie, by brała ślub). Początkowo nikt nie wierzy jej wersji i uważają, że jest zabójcą. Dziewczyna musi dowieść swojej niewinności, choć nie będzie to łatwe zadanie.


Moja opinia
Sięgając po tę pozycję spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Mimo to uważam, że jest to naprawdę dobra historia. Świat wykreowany przez autorkę jest czymś zupełnie nowym i wydaje mi się, że pierwszy raz spotkałam się z miejscem takim jak Tryjon.

Sposób w jaki napisana jest ta książka i język Darwood nie jest wybitny i pod tym względem nie wyróżnia się specjalnie na tle innych powieści. Nie zauważyłam w nim jednak żadnej rzeczy, która przeszkadzałaby w odbiorze historii, a to właśnie ona jest tutaj zdecydowanie najważniejsza.

Powieść zawiera także olbrzymi ładunek emocjonalny. Szczególnie poruszyły mnie historie życia innych osób, które przebywały w Tryjonie. Momentami musiałam na chwilkę przerywać czytanie, żeby trochę przemyśleć to co przeczytałam.

"Nasza osobowość to glina, emocje to woda. Woda stanowi spoiwo dla gliny, sprawia, że dzięki niej budulec staje się plastyczny i ułatwia formowanie trwałych przedmiotów. Wypierając emocje, pozbawiamy się spoiwa, dzięki któremu stanowimy całość. Im mniej wody, tym glina jest mniej podatna na formowanie, aż w końcu kruszeje i się rozpada - na dwa, trzy, a może nawet więcej kawałków."

"Tryjon" to historia o szukaniu siebie. Pokazuje, że ludzie nie są dobrzy albo źli. Nasza psychika jest często o wiele bardziej złożona niż nam się wydaje i musimy nauczyć się panować nad wszystkimi "osobami", które w nas siedzą.

Pokazuje też jak wartościowe jest nasze codzienne życie, nawet jeśli nie brakuje w nim zmartwień i trosk. Jest najcenniejszą rzeczą, jaką mamy i powinniśmy o tym pamiętać, bo nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam się z nim pożegnać.

W książce nie brakuje też wątku miłosnego, ale nie jest to zwykłe lekkie romansidło, tylko naprawdę wartościowa historia dwojga ludzi, którzy zrozumieli, co tak naprawdę się liczy.

Jeśli miałabym w kilku słowach podsumować "Tryjon" to jest to powieść absolutnie niecodzienna i wyjątkowa. Skłania do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem. Jest dość specyficzna, ale jak najbardziej warta przeczytania.



3 komentarze:

  1. Już od jakiegoś czasu przymierzam się do tej książki, ale cały czas pozostaje tylko w sferze planów. Mam jednak nadzieję, że w końcu się zmotywuję, bo po twojej recenzji widać, że naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia intrygująca :D Jestem jej bardzo ciekawa.

    https://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodaje do listy :) może przeczytam w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń