wtorek, 29 stycznia 2019

"Tylko martwi nie kłamią" - recenzja

Moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Bondy miało miejsce już jakiś czas temu, za sprawą książki "Sprawa Niny Frank". Później miałam okazję spotkać się z samą autorką, która jest naprawdę ciekawą osobą. A niedawno przyszedł czas na lekturę kolejnej jej powieści.


Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 608

Fabuła

Skoro mamy kryminał, to musimy mieć też trupa. Tym razem zamordowany zostaje bogaty biznesmen, którego ciało zostaje znalezione w jednej z katowickich kamienic "Kaiserhof". Sprawa prawdopodobnie ma związek z zabójstwem, które 17 lat wcześniej zostało popełnione dokładnie w tym samym miejscu. Rozwiązanie wcale nie jest proste, a podejrzanych jest wiele osób.

Moja opinia

Akcja powieści ma miejsce na Śląsku i zahacza nawet o moje rodzinne miasto, co dla mnie było ogromnym plusem, bo są to po prostu miejsca, które dość dobrze znam. Co prawda prawdziwy "Kaiserhof" znajdował się kawałek dalej niż w książce i został już kilkadziesiąt lat temu wyburzony, ale nie zmienia to faktu, że po prostu miło czyta się o miejscach, w których się było, nawet jeśli fakty zostały trochę naciągnięte.

Sama sprawa śmieciowego barona została naprawdę nieźle przemyślana i mimo ogromu postaci i wydarzeń wszystko do siebie pasuje. Zawsze podziwiałam twórców takich historii, bo naprawdę łatwo się w tym wszystkim pogubić. Wydaje mi się, że autorka mogłaby pominąć kilka mniej istotnych wątków, bo momentami ich ilość balansowała na cienkiej granicy między dobrze rozbudowaną fabułą, a wepchnięciem setki pomysłów do jednej powieści.

W książkach polskiej królowej kryminału jest coś absolutnie niesamowitego. Nie są one tylko dobrze skonstruowaną zagadkę kryminalną, z masą zaskakujących faktów, które składają się w całość. Przed sięgnięciem po książki Bondy czytałam niejeden kryminał/thriller. I mimo tego, że wiele z nich było naprawdę dobrych, to jeszcze żaden nie poruszył mnie tak bardzo. Dotychczas nie zdawałam sobie sprawy z tego, że można połączyć zagadkę kryminalną z ogromem różnorodnych emocji, a nie tylko ciekawością, kto okaże się zabójcą.

Autorka wykreowała bohaterów, którzy są nie tylko maszynami do szukania zabójców. Udało jej się pokazać też ich życie z zupełnie innej strony, a jednocześnie nie przysłania to głównej fabuły i nie tworzy z całej historii obyczajówki.

Język jakiego używa pisarka z pozoru nie wyróżnia się specjalnie na tle innych. Mimo tego mam wrażenie, że jest w nim coś nieco specyficznego i charakterystycznego, jednak nie potrafię wychwycić i opisać Wam co to właściwie jest.

Nie jest to książka dla osób bardzo wrażliwych na brutalne opisy. O ile np. w książkach Agaty Christie autorka nie skupia się na opisaniu ciała, o tyle w "Tylko martwi nie kłamią" opis zamordowanego jak i miejsca zbrodni jest dość szczegółowy i wydaje mi się, że dla niektórych może być to mało przyjemne.

Po skończonej lekturze siedziałam chwilę z książką w ręku i dosłownie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Byłam pod jeszcze większym wrażeniem niż po przeczytaniu pierwszej części, która także bardzo mi się podobała.

Jeśli lubicie czytać kryminały i thrillery, a jeszcze nie znacie książek Katarzyny Bondy, to koniecznie to nadróbcie. Nie czytałam jeszcze innych serii jej autorstwa, ale tę o Hubercie Meyerze mogę Wam z całego serca polecić. Najlepiej zacząć od wspomnianej już wcześniej "Sprawy Niny Frank", która jest pierwszą książką o znanym profilerze, bo inaczej możecie nie zrozumieć do końca niektórych wydarzeń mających miejsce w kolejnej części. Mi został do przeczytania jeszcze tylko ostatni tom, za który planuję się zabrać już niedługo i mam olbrzymią nadzieję, że okaże się równie dobry jak pozostałe dwie części. 

1 komentarz:

  1. Nie spodziewałam się, że ta książka potrafi wywołać tyle emocji. W takim razie chętnie zapoznam się z tą historią.

    OdpowiedzUsuń