sobota, 8 września 2018

"Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" - recenzja

O książce "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" dowiedziałam się już dawno i nie czytałam nawet dokładnie opisu - sam tytuł sprawił, że po prostu musiałam ją przeczytać. Wpisałam ją więc na listę książek do przeczytania. Miałam jednak tyle innych pozycji czekających już na półkach, że nie chciałam zamawiać kolejnych. Dlatego książkę udało mi się przeczytać dopiero niedawno dzięki uprzejmości wydawnictwa SQN (bardzo dziękuję!).


Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: SQN


Główną bohaterką książki jest Magda Garstka, która po dziesięciu latach wraca do rodzinnej Ustki. Zatrzymuje się w pensjonacie prowadzonym przez jej babcię i rozpoczyna pracę w kawiarni. Od razu odnalazłam w tej dziewczynie coś na kształt bratniej duszy. Nieco introwertyczna, kochająca rysowanie i fotografię...no i oczywiście morze. Łączy mnie z nią naprawdę sporo. Ja jednak nie mam w zwyczaju znajdować trupów na plaży. W żadnym innym miejscu zresztą też.

"[...] w obliczu śmierci życie dla równowagi musi być głośne i ekspansywne. Do mnie przemówiło burczeniem żołądka. Memento mori w czysto praktycznym wydaniu - jedz, póki możesz"

Kiedy Magda w czasie spaceru po plaży znajduje martwe ciało mężczyzny nie może powstrzymać chęci rozwikłania tej sprawy. Mimo, że dużo osób przekonuje ją, by zostawiła to w rękach policji. Jednak będąc córką policjanta, dziewczyna wbrew ostrzeżeniom postanawia mimo wszystko poprowadzić własne śledztwo. W końcu geny zobowiązują, prawda?

"(...)czuję, że jest w tym tajemnica, a na tajemnice reaguję jak prosiaczek na trufle."


W powieści Anety Jadowskiej znajdziemy nie tylko wątek kryminalny, ale także wspomniane w tytule rodzinne sekrety. Każda rodzina jakieś ma, ale sprawa Garstków jest bardziej pokręcona niż można by się spodziewać. Mimo wielu trudnych zdarzeń są oni pięknym przykładem rodziny, w której panuje miłość oraz wzajemne wsparcie, a jej członkowie zawsze stają za sobą murem. Pokazują, że z rodziną dobrze wychodzi się nie tylko na zdjęciach.

Autorka pokazała także niesamowitą zdolność do rozbawiania czytelników. Występują tu chyba wszystkie rodzaje komizmu wykorzystane w naprawdę dobry sposób. Czytając tę historię po prostu nie da się nie uśmiechać.

Kolejną rzeczą, którą uważam za spory plus tej książki jest to, że nie ma jednego sprecyzowanego odbiorcy. Nie jest to coś tylko dla dzieci, młodzieży albo starych panien z kotami. Ta historia jest trochę jak film familijny. Wydaje mi się, że jest to książka międzypokoleniowa i na pewno wcisnę ją niedługo w ręce mojej mamy albo babci.

Powieść pochłonęłam w dwa dni i jeśli tylko pojawi się kolejny tom o Garstce z Ustki, to bez wahania po nią sięgnę. Jeśli szukacie czegoś na poprawę humoru to nie zastanawiajcie się dłużej tylko lećcie do księgarni po "Trupa na plaży i inne sekrety rodzinne", potem zróbcie sobie ulubionej herbaty, siądźcie w fotelu i zacznijcie czytać. Gwarantuję Wam, że zanim się obejrzycie, będziecie mieli wielki uśmiech na twarzy i świat wyda Wam się mniej straszny.

2 komentarze:

  1. Twoja recenzja mnie bardzo zaciekawiła i przyczyniła, że z chęcią przeczytam to dzieło gdy tylko znajdę odrobinę czasu.
    Serdecznie pozdrawiam.
    https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o tej książce, ale nie spodziewałam się że wywołuje takie emocje. Jestem pozytywnie nastawiona, muszę znaleźć tylko książkę dla siebie!
    pozdrawiam, pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń