Nie wiem czy
wiecie, ale bardzo dużo czytam
(patrząc na to, że jest to początek tego bloga, to pewnie nie wiecie). Jako, że
sama często szukam w internecie recenzji książek, a czasem ciężko jest coś
sensownego znaleźć, to postanowiłam wzbogacić blogosferę i napisać kilka (a z
czasem może i kilkadziesiąt) własnych recenzji. Na pierwszy ogień powieść Johna Greena pt. "Szukając
Alaski".
Jedna z wersji okładki. |
Książka była bardzo polecana przez moje koleżanki, więc z ciekawości i braku konkretnego pomysłu na to co by poczytać wypożyczyłam ją. No i właśnie. Mnie szczerze mówiąc ta powieść nie zachwyciła. Nie jest to co prawda zła książka, ale ja chyba po prostu spodziewałam się wielkiej rewelacji i nieco się zawiodłam.
Cytat z książki |
Główny
bohater (który jest takim trochę outsiderem) przenosi się do szkoły z
internatem. Tam znajduje grupę przyjaciół i pomaga im w robieniu różnych
numerów oraz w walce z bogatymi, egocentrycznymi uczniami. Po za tym sama
szkoła też ma swoją historię i zmienia każdego kto do niej wejdzie (w przypadku
pierwszoplanowej postaci – na lepsze). Wszystko jest dobrze do czasu, aż... no
właśnie. Ciężko jest zrecenzować tą książkę bez spoilerowania. Powiem tylko
tyle, że nie jest to zwykła, wesoła, typowo odmóżdżająca powieść. Przewija się
tam między innymi temat życia po śmierci
i innych aspektów ludzkiego życia.
Wielki plus dla J. Greena za ciekawą formę i nietypowych bohaterów. Język jaki pisana jest książka też jest naprawdę niezły. Na uwagę zasługuje też sposób pokazania akcji.
Niedługo sięgnę na pewno bo kolejne powieści tego amerykańskiego pisarza. Może one bardziej mnie do siebie przekonają.
Wielki plus dla J. Greena za ciekawą formę i nietypowych bohaterów. Język jaki pisana jest książka też jest naprawdę niezły. Na uwagę zasługuje też sposób pokazania akcji.
Niedługo sięgnę na pewno bo kolejne powieści tego amerykańskiego pisarza. Może one bardziej mnie do siebie przekonają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz