niedziela, 16 kwietnia 2017

"Ten jeden dzień" i "Ten jeden rok" - recenzja



Ostatnio czytam jakoś mniej niż zwykle. Nie wiem w sumie dlaczego. Jakiś czas temu „zmotywowałam się” jednak i sięgnęłam po książki Gayle Forman. I uznałam, że bardzo dobrze trafiłam.


Mimo, że najpopularniejszymi książkami tej amerykańskiej pisarki to „Zostań jeśli kochasz” i „Wróć jeśli pamiętasz”, to ja (nie do końca zdając sobie z tego sprawę)sięgnęłam po książkę pt. „ Ten jeden dzień” i (stwierdzając, że zapowiada się ciekawie) po jej drugą część , czyli „Ten jeden rok”.
Pierwsza część pisana jest z perspektywy Allyson.  Dziewczyna wyjeżdża wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką na zorganizowaną wycieczkę po Europie. Grupa jeździ po rozmaitych stolicach. Z powodu problemów technicznych nie odwiedzają jednak Paryża, na którym dziewczynie zależało najbardziej. Nieco smutna jedzie więc (tak jak to wcześniej było ustalone) do kuzynki Melanie. Na stacji spotyka jednak Willema (którego widziała już podczas swojej podróży, kiedy to grał w szekspirowskim przedstawieniu wraz z trupą innych aktorów). Chłopak proponuje, że pokaże jej Paryż. Mimo, iż na co dzień dziewczyna jest aż zbyt rozważna, odpowiedzialna i poukładana – zgadza się. W końcu, to tylko jeden dzień. Wsiadają więc w pociąg i ruszają.
Stolica Francji robi na dziewczynie ogromne wrażenie. A towarzysz, który wierzy, że wszystko co się z nami dzieje to „wypadki” – jeszcze większe. Dziewczyna jest szczęśliwa jak nigdy. Wraz z upływającym czasem coraz bardziej zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, jakie uczucia żywi do tajemniczego holendra, który pokazuje jej inne oblicze Paryża. Noc poprzedzającą powrót spędzają w pracowni grupy artystów. Gdy Allyson budzi się rano – Willema nie ma. Dziewczyna czeka. I nic. Rozpacza. W końcu dzwoni do opiekunki, która pomaga jej wrócić do domu.  

 Mimo wielkiej tęsknoty dziewczyna powoli układa sobie życie, a o jej przygodzie nie wie prawie nikt. Dziewczyna idzie na studia. Niby wszystko jest świetnie i cudownie, a jednak pojawiają się też inne problemy. Allyson nie chce zawieść rodziców, ale narzucone przez nich bardzo trudne kierunki spędzają jej sen z powiek. Mimo strachu i niepewności zmienia je. Przy okazji poznaje Dee – nieco specyficznego, ale dobrego przyjaciela. Zaczyna powoli, małymi krokami żyć tak, jak ona chce.




Postanawia, że w wakacje wróci do Paryża. Chce za wszelką cenę dowiedzieć co się wtedy stało. Rodzie są przeciwni temu, co robi ich córka. Ale ona ma dość życia według planu ułożonego przez swoich opiekunów. Samodzielnie zbiera pieniądze na podróż i kurs francuskiego. Udaje się. Dziewczyna wyjeżdża. Ale znalezienie Willema wcale nie jest takie proste.
No właśnie,  Willem. To on jest głównym bohaterem drugiej części („Ten jeden rok”), w którym Forman  opisuje jego „wypadki”. A tych wcale nie brakuje. Wraca do Holandii. Udaje mu się zagrać w filmie, odwiedzić matkę w Indiach i wyremontować dom stryja, który mimo wieku postanowił znaleźć sobie żonę. Znajduje też kolejną trupę teatralną (oczywiści grającą sztuki Szekspira, które w obu częściach odgrywają ważną rolę) i przyłącza się do niej.

Dlaczego Willem opuścił Allyson? I czy w końcu dziewczyna znajdzie swojego zaginionego księcia? Tego akurat już Wam nie powiem.  Ale bardzo serdecznie zachęcam do lektury. Książki zawierają sporo ciekawych stwierdzeń, ukazują różne podejście do życie z pozoru zwykłych osób i potwierdzają poowiedzenie, że chcieć to móc.
 
A ja zabieram się za kolejne powieści G. Forman i mam nadzieję, że już niedługo będę mogła podzielić się z Wami jakąś (najlepiej pozytywną) recenzją. A może wy czytaliście już jakieś inne pozycje tej autorki? Jeśli tak to napiszcie mi w komentarzu, czy było warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz